Alpy Julijskie na szlaku Słowenia strona główna w podróży

W Dolinie Triglavskich Jezior

Nasz plan na pierwszy pełny dzień w górach – podziwiać majestatyczne szczyty Alp Julijskich w Dolinie Triglavskich Jezior.

Po pierwszej nocy spędzonej w Słowenii, w miejscowości Ukanc nad Jeziorem Bohinj, a dokładniej na campingu Zlatorog Bohin (dosłownie nad samym jeziorem w lesie – naprawdę fajnie usytuowany),  z samego rana wyszliśmy z namiotu w otulającą wszystko dookoła mgłę. Mimo zimna szybko zebraliśmy się i żeby zaoszczędzić trochę czasu podjechaliśmy samochodem kilka km na parking pod schroniskiem Koca pri Savici (6 euro za samochód – się tutaj cenią 😉 ).

Pierwszym naszym punktem był Wodospad Savica, do którego doszliśmy po ok. pół godz., nieco rozczarowani tym, że mgła jeszcze się nie podniosła i niewiele było widać.

 Ale to i tak był pikuś. Okazało się, że źle odczytałam mapę, albo nawet jestem skłonna się kłócić, że na mapie są złe oznaczenia i do Doliny wcale nie przechodzi się koło wodospadu. Tak więc w tył zwrot, pół godz. spowrotem na parking i w drugą stronę na szlak. Gdyby ichniejsze szlaki były oznaczone kolorami jak u nas, a nie tylko czerwono-białą kropką to może by nie było tej pomyłki. No ale bywa. Dobrze, że byliśmy tam przed przybyciem pana z budki z opłatami i przynajmniej nie płaciliśmy za wstęp na platformę widokową pod wodospadem (chyba 3 euro).

Tak więc bez ociągania ruszyliśmy na szlak, bo pomimo, że szliśmy tego dnia „tylko” do doliny, to i tak czekało nas przewyższenie ponad 1000 m. Od samego początku szlak prowadził nas ostro do góry. A więc standardowo, po kilku minutach miałam już dość 😉 Najpierw szliśmy przez las, a im wyżej, tym bardziej stromo, nie raz przez gołe skały ubezpieczane linami.

No ale przynajmniej mogliśmy już podziwiać widoki. A te zapierały mi dech. Miałam ochotę już tak zostać i podziwiać. Zresztą nie raz słyszałam od Krzyśka, że przy takim tempie to raczej daleko nie zajdziemy.

Pierwsze jeziorko, jakie mieliśmy po drodze to Jezioro Czarne, otoczone ogromnymi głazami i ścianami skalnymi. Jak przyjemnie było nad nim usiąść i nacieszyć oczy tym widokiem.

Idąc dalej przez Dolinę Lopucniską,  dotarliśmy do kolejnego jeziora – Podwójnego, położonego tuż pod szczytem Ticaricy. I w tym widoku się zakochałam i już nie chciałam iść dalej, bo był tak przecudny. Podeszliśmy jeszcze kawałek, ale po krótkim zastanowieniu zdecydowaliśmy, że tutaj zostajemy i odpuszczamy dalszą wędrówkę. Rozsiedliśmy się więc nad brzegiem jeziora gdzie mogliśmy po prostu podziwiać i chłonąć to całe piękno, ogrom otaczających gór, postrzępionych, ostrych szczytów, błękitnego nieba i pędzących po nim chmur. A to wszystko nad szmaragdowym jeziorkiem, w którym odbijały się te wszystkie cuda. Nie mogliśmy sobie wymarzyć piękniejszego miejsca, żeby bez pośpiechu wypić piwko z okazji naszej kolejnej już rocznicy ślubu.

Niestety czas nie chciał się zatrzymać, a nawet w moim odczuciu pędził jak oszalały i trzeba było się powoli zbierać. Mieliśmy jednak jeszcze trochę czasu, więc żeby nie wracać tą samą drogą poszliśmy trasą trochę dookoła przechodząc niedaleko Domu na Komni i przez Pekel, już po zmroku wróciliśmy na parking.

Decyzja była dobra, gdyż nie licząc ostatniego męczącego odcinka prowadzącego szutrową drogą ostro w dół, gdzie na którymś skrócie zjeżdżając na czterech literach zgubiłam moje ulubione okulary, szlak był bardzo przyjemny z pięknymi widokami, tak innymi niż te spotykane w naszych górach.

Dolina Triglavskich Jezior praktycznie

Czas przejścia od parkingu pod schroniskiem Koca pri Savici do Jeziora Czarnego – 2 godz.

Czas przejścia od Czarnego Jeziora do Podwójnego Jeziora – 1,5 godz.

Czas przejścia od Podwójnego Jeziora przez Dom na Komni na parking pod schroniskiem Koca pri Savici – 4,5 godz.

Nasz cały szlak z postojami, odpoczynkami, podziwianiem itp. – ok 10,5 godz.

Szlak raczej łatwy, nie potrzeba jakiś szczególnych umiejętności, nie ma na nim większych ekspozycji, jedynie potrzebna jest naprawdę dobra kondycja, bo praktycznie cały czas pnie się w górę i mnie jednak dość zmęczył. I tak mieliśmy dobre warunki, bo pogoda była idealna – słońce świeciło i było przyjemnie ciepło z lekkim wiaterkiem. W środku lata upał na pewno niesamowicie by wymęczył.


 

(Visited 4 054 times, 1 visits today)

4 Comment

  1. Piękne zdjęcia. Wybieram się we wrześniu do słoweni, zainspirowana Waszym wpisem na pewno wybiorę się na ten szlak 🙂

  2. Ja tam bylam i widzialam- jest przepieknie. Bylam tylko tam gdzie samochod dojedzie, bo juz jestem wiekowa, zazdroszcze mlodym ze moga wychodzic na szczyty- chodzcie i zdobywajcie szczyty!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *